
Ogród projektanta zieleni Bartka Dankiewicza położony jest za miastem, w malowniczej okolicy, w sąsiedztwie pięknego starodrzewu. Projektant znany jest z odważnych, nowatorskich pomysłów, ale jego własna zielona przestrzeń jest zaskakująco spokojna i naturalna. Kryją się w niej jednak ciekawe gatunki roślin, a niezwykłym elementem tworzącym ogród są wspaniałe, wolnostojące zielone ściany – kilka mniejszych o dość jednorodnej powierzchni i jedna duża, która wręcz kipi od bogactwa gatunków.
Ogród zajmuje niecałe 2000 m kw. Na otwartej przestrzeni znajduje się lekka, nieprzeładowana kompozycja, a układ tworzą luźne kępy niewysokich drzew. Dom oraz budynek garażu i pracowni zajmują niemal całą szerokość działki, a łączy je murowany korytarz. Przy domu umiejscowiono rabatę z trawami,a centralne miejsce na rozległym trawniku zajmuje samotna wierzba, są też niewielkie kępy drzewek. Z boku ogrodu ciągnie się pierwsza z zielonych ścian, układ kilku mniejszych przesłania widok na roboczą część ogrodu. Po drugiej stronie jest jeszcze warzywnik oraz jagodnik. Całości uroku dodają mocniejsze akcenty – na przykład sześcienny blok piaskowca, niby przypadkowo porzucony na trawniku, malowniczo porośnięty mchem.

Projektant ma bardzo mało czasu na swój ogród i zdradza, ze jest to jego miejsce do eksperymentowania. Jednak nie jest to przestrzeń przypadkowa, układ i kompozycja drzew mają swój głębszy sens. Wszystko tu kształtowało się latami, a projektant najbardziej ceni sobie naturę, np. naturalny, przypominający łąkę trawnik czy piękne widoki na starodrzew rosnący za ogrodzeniem.Projektant wykorzystał więc niewysokie gatunki drzew lub ich ciekawe formy, które nie przytłaczają i nie przysłaniają widoków. Wyższa jest jedynie rozłożysta
wierzba babilońska 'Tortuosa', której ażurowa korona oddziela część przydomową działki od bardziej swobodnej ogrodowej. Tociekawe drzewo, o powykręcanych gałęziach jest dekoracyjne również zimą w stanie bezlistnym.

Bartek bardzo lubi drzewa o wielopniowej formie. Nieduże okazy o wielu pniach nazywają się „schirmform” – a nazwa ta pochodzi od niemieckiego słowa oznaczającego parasol. Drzewko prowadzi się już od młodości tak, by miało nisko rozkrzewioną postać, a dodatkowo pnie na całej swojej długości były nagie. Trzeba więc regularnie usuwać liście i odrosty pojawiające się z pąków śpiących. Liście tworzą gęsty obłoczek dopiero na samym szczycie drzewa.
Forma schirm rosnąca u Bartka została wykonana z lilaka ottawskiego (Syringa x prestoniae) – krzewu o sztywnych, wyprostowanych pędach, który kwitnie nieco później niż lilak pospolity, ale również pięknie pachnie. Projektant kupił już gotowe drzewko w jednej z niemieckich szkółek, a teraz musi jedynie dbać o zachowanie jego oryginalnego charakteru.

Wielopniową roślinę można też uzyskać inaczej: Bartek posadził kilka pojedynczych drzew bardzo blisko siebie. Z czasem zrosną się i będą wyglądać jak jeden, wielopniowy egzemplarza. Taki rodzaj wielopniowej formy nazywa się „coppice”. U Bartka kępę tworzą rzadko spotykane w Polsce
graby japońskie (Carpinus japonica) – niewielkie drzewa o wąskich liściach i dekoracyjnych kwiatostanach, przypominających chmielowe szyszki. Dodatkowo projektant docenia piękno ich nagich pni z porostami. Innym ciekawym gatunkiem pojawiającym się w ogrodzie jest
wiśnia tybetańska (Prunus serrula). Sadzi się ją ze względu na łuszczącą się korę o ciemnoczerwonej barwie. Z wiekiem wiśnia ta staje się coraz bardziej malownicza. A to nie koniec ciekawostek w ogrodzie Bartka. Uwagę przyciągają tu też krzewy
świdośliwy Lamarcka (Amelanchier lamarckii), bardzo zmienne w ciągu roku. Wiosną obsypane są kwiatami, potem pojawiają się zaczerwienione listki. Latem owoce świdośliwy dojrzewają, a ozdobne są jeszcze jej srebrzyste pędy.

Najważniejszym elementem ogrodu są zielone ściany, które powstały przy współpracy z SGGW i z Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Idea zielonych ścian nie jest wcale nowa. Prekursorem pomysłu na „botaniczne cegły” był profesor Stanley Hart White, który zgłosił swój pomysł do urzędu patentowego już w 1938 roku. Jednak koncepcję tę rozpropagował dopiero prawie 50 lat później francuski botanik Patric Blanc i to jego wertykalne ogrody stały się rozpoznawalne na całym świecie. Niestety, zachodnie rozwiązania nie sprawdzają się w polskim klimacie i dlatego należało stworzyć od podstaw rozwiązanie dopasowane do naszych warunków.

Taka ściana ma wiele funkcji – miała tylko utrzymywać rośliny, ale okazało się, że pełni świetnie funkcję dźwiękochłonną. Produkuje też oczywiście dużo tlenu i jest też siedliskiem dla wielu gatunków owadów i zwierząt. Taka ściana może być zarówno wolnostojąca, jak w ogrodzie Bartka, jak i zostać umieszczona na elewacji, nawet na znacznej wysokości. Projektant stworzył i nadal testuje dwa rodzaje konstrukcji: ekstensywną, z mniejszą ilością podłoża, która potrzebuje mniej wody i intensywną. Ściana intensywna jest niezwykle dekoracyjna, różnorodna i zmienna w ciągu roku. Na ścianie rosną między innymi krzewy: berberysy, pigwowce, tawuły, jałowce, karłowe sosny, a nawet małe cisy. Nie brakuje ozdobnych traw czy bylin, na przykład bergenii, host, żurawek, są też paprocie. Ku zaskoczeniu projektanta, na ścianie przezimowały juki ogrodowe.
Cała konstrukcja opiera się na budowie kasetowej i jej zadaniem jest utrzymanie roślin w trakcie zimy, ale też zapewnienie równomiernego rozprowadzenia wody. Konstrukcję wypełnia starannie skomponowane podłoże. Całość opleciono systemem nawaniającym, który jednocześnie stale monitoruje wilgotność podłoża. Są też zraszacze rozpylające delikatną mgiełkę wodną w czasie upałów.
Wybraliśmy się z projektantem na niewielkie zakupy do sklepu ogrodniczego: chciał uzupełnić kilka wolnych miejsc w zielonej ścianie o nowe rośliny. Każda okazja jest dobra, by sprawdzić na ścianie wytrzymałość kolejnego gatunku. Tym razem wybór padł głównie na byliny – zawciąg, sasanki, kuklik czy kokoryczki.

W ogrodzie Bartka uwagę zwraca ciekawe patio, łączące dwa budynki. Tuż przy ścianie znalazło się miejsce na składowanie drewna do kominka – przy okazji stanowi ono ładną ozdobę muru, także z jego drugiej strony. To miejsce jest efektem fascynacji projektanta wirydarzami, czyli średniowiecznymi ogrodami zamkniętymi. Zdecydował się stworzyć małą namiastkę – powstało częściowo zamknięte patio.

Także nasadzenia roślinne są efektem inspiracji projektanta – tym razem: Johnem Brookesem i jego projektami. Powstała ładna kompozycja z
przywrotnika (Alchemilla mollis) rosnącego w żwirowej nawierzchni. Przywrotnik został posadzony w wyznaczonych miejscach, ale ponieważ łatwo się wysiewa i rozrasta dzięki kłączom, jego poduchy szybko zajęły dużą część żwirowej nawierzchni. Teraz jego szerokoklapowane liście pięknie podkreślają wejście na patio. Latem jego ozdobą są drobne, ale liczne zielonożółte kwiatki. Z krzewów Bartek zdecydował się jedynie na cisy, a patio okalają kurtyny z pnączy. Jako pierwsza wiosną zwraca uwagę
akebia pięciolistkowa (Akebia quinata). To szybko rosnące pnącze ma pachnące kwiaty. Kwiaty męskie i żeńskie pojawiają się na tej samej roślinie: męskie są mniejsze, różowe, a żeńskie – brązowofioletowe; stąd zresztą wywodzi się popularna nazwa tej rośliny: „czekoladowe pnącze”.
Z kolei latem widać jak wspaniale rozrasta się wisteria zwana po polsku glicynią, która pokrywa też cały narożnik budynku. Kompozycję z wisterią dopełniają okazałe trawy. Przy samym domu rosną miskanty, obok Bartek zaprojektował jeszcze rabatę z niższych traw. Kończy ją wąska ścieżka z ułożonych swobodnie ciemnych kamiennych płyt.

Z tyłu domu dojrzeć można jeszcze jedno wartościowe pnącze – to
cytryniec chiński (Schizandra chinensis). Ma dość niepozorne kwiaty i jadalne, ozdobne czerwone owoce. Zawierają one witaminę E, dużo mikroelementów, a także potas, magnez i fosfor. Chińczycy nazywają ten gatunek
wu-wej-zi, co oznacza owoc o pięciu smakach. To dlatego, że okrywa owocu jest słodka, miąższ kwaśny, nasiona gorzkie i cierpkie, a wyciąg z nasion – lekko słony.
Obok uwagę zwracają łańcuchy które zastąpiły rynny. Cenna deszczówka spływa do studni, a następnie jest rozsączana po ogrodzie. Przy okazji warto przyjrzeć się naturalnemu pokryciu dachu osikowym wiórem.

Kolejne zielone ściany to inny rodzaj badań: to wersja ekstensywna o skromniejszym składzie gatunkowym. Rośliny tu ze sobą konkurują – batalię wygrał
rozchodnik kaukaski (Sedum spurinum), który jest wytrzymałą byliną – w naturze rośnie na skalistych zboczach gór Turcji czy Kaukazu. Świetnie sprawdza się jako roślina zadarniająca, zwłaszcza w suchych, słonecznych miejscach. Szybko tworzy zielone poduchy – z czasem wymaga wręcz dzielenia i rozsadzania.
Taka ściana potrafi dość długo, bo nawet miesiąc, wytrzymać bez wody. To świetne rozwiązanie do małych ogrodach, położonych na garażach. Chociaż zielona ściana to doskonałe rozwiązanie do miasta, zarówno ze względu na ograniczoną powierzchnię, jak i niezwykle korzystne oddziaływanie na jakość powietrza, trzeba pamiętać, że przed ustawieniem tego rodzaju konstrukcji na jakimkolwiek stropie, należy ją zgłosić i skonsultować z konstruktorem, by potwierdził jego wystarczającą nośność.

W narożniku ogrodu kryje się jeszcze zakątek użytkowy. To między innymi trzy wyniesione rabaty z drewnianym obrzeżem. Skrzynie z rozprowadzonym systemem nawadniania pełnią funkcję warzywnika. Jedna z nich na stałe wypełniona jest aromatyczną miętą. W ogrodzie nie mogło też zabraknąć owoców. Na niewielkiej górce rosną borówki – najwcześniejsza pasja ogrodnicza projektanta. Zawsze marzył o jagodniku i to marzenie udało się zrealizować w tym właśnie ogrodzie. W tym celu trzeba było jednak przygotować starannie podłoże, bo gleba jest tu ciężka i zbita. Powstała niecka wypełniona na 30 cm piaskiem, oddzielająca nową ziemię od podłoża rodzimego, a na wierzch nasypano mieszankę torfu wysokiego z piaskiem, by zapewnić krzewom kwaśny odczyn gleby.

Na borówkowej górce znalazła się nie tylko borówka amerykańska w kilku odmianach, ale też borówka niska oraz kilka krzaczków
borówki bagiennej, zwanej pijanicą (Vaccinium uliginosum). Jest ona najwyższą z krajowych borówek i zawiązuje jadalne niebieskie owoce. W naturze często rośnie obok bagna zwyczajnego, którego pyłek osadzający się na owocach sprawia, że mają one działanie odurzające. W ogrodzie są jednak bezpieczne.
Do projektanta wracamy po roku, aby sprawdzić, jak rośliny na zielonych ścianach przeżyły zimę. Nieosłonięte śnieżną pierzynką, w tej najchłodniejszej porze roku, dużo szybciej wysychają. A gdy grzeje bardzo wczesne wiosenne słońce mogą nawet zacząć wypuszczać młode liście, które nocą mróz ścina. Ale system przetrwał bardzo dobrze, pomimo zimnych wiatrów i niskiej temperatury.
A jak nawozi się taką ścianę? Ponieważ może ona być zamocowana wysoko na elewacji, nawóz rozprowadza się wraz z wodą, a ważną rolę odgrywa też podłoże. Dobrze dobrane podłoże potrzebne jest nie tylko zielonym ścianom. Jest też kluczowe w warzywniku, który co roku musi wydać plon. Posadziliśmy wspólnie trybulę, mizunę i musztardowiec, a także groszek cukrowy wysiany przez syna projektanta.

Wiosną uwagę przyciąga ciekawe drzewo iglaste. To
świerk kaukaski ‘Aureospicata’ (Picea orientalis) – ma wąski pokrój i miękkie, niekłujące igły. Wiosną ozdobne są jego różowe kwiatostany, potem pojawiają się też wąskie szyszki. Bardzo charakterystyczne są młode przyrosty tej odmiany; rozwijają się bardzo późno, zazwyczaj dopiero w czerwcu, ale są niezwykle atrakcyjne: mają intensywnie żółtą barwę. Po kilku tygodniach zielenieją.